Robotnicze Towarzystwo Muzyczne, czyli czas pionierów
Nuty dla muzyków przepisywali własnoręcznie, a próby odbywali w piwnicach, suterenach i zwykłych mieszkaniach. Nigdy jednak nie tracili entuzjazmu ani wiary, że uda się w Szczecinie nie tylko stworzyć profesjonalną orkiestrę symfoniczną, ale także powołać do życia pierwszą filharmonię na ziemiach zachodnich, dopiero co przyłączonych do Polski. I cel swój osiągnęli! Oto krótka historia niezwykłych muzycznych pionierów, ich entuzjazmu i spełnionych marzeń.
Bez muzyki chyba faktycznie nie da się żyć. Świadczy o tym fakt, że w zniszczonym bombardowaniami Szczecinie już 21 października 1945 roku odbył się pierwszy koncert symfoniczny. Wkrótce potem życie muzyczne miasta bardzo szybko nabrało niezwykłego rozpędu. Od samego początku działali w stolicy Pomorza Zachodniego muzycy – pionierzy, dyrygenci – pasjonaci i spragnieni muzyki melomani, którzy szybko zorganizowali się w silne lobby na rzecz powołania w Szczecinie filharmonii.

Już 1945 roku powstało także wiele orkiestr. Wśród nich Orkiestra Symfoniczna Miasta Szczecina, którą założył i prowadził Konstanty Sobański, Orkiestra Związku Zawodowego Kolejarzy oraz 12 – osobowa Orkiestra Polskiego Radia, której dyrygentem był Władysław Górzyński, w końcu Orkiestra Symfoniczna Związku Muzyków Polskich prowadzona przez Stanisława Gościniaka. To właśnie wspólny koncert tych dwóch ostatnich orkiestr, 10 czerwca 1947 roku, stał się zalążkiem, z którego później narodziła się Orkiestra Symfoniczna Robotniczego Towarzystwa Muzycznego – bezpośrednia poprzedniczka dzisiejszej Orkiestry Symfonicznej Filharmonii w Szczecinie. Ale po kolei.

Fakt istnienia w Szczecinie tak wielu orkiestr, choć mających w składzie niewielu muzyków, wskazywała jak silne było w naszym mieście zapotrzebowanie na koncerty muzyki klasycznej. Na początku 1947 roku Szczecin liczył już 120 tysięcy mieszkańców. 18 października tego samego roku do Warszawy przybyła delegacja, w której skład wchodzili właśnie dyrygenci “radiówki” i orkiestry związkowej – Władysław GórzyńskiStanisław Gościniak. Byli na tyle przekonujący, że Ministerstwo Kultury i Sztuki zapewniło o swoim poparciu, także finansowym, dla utworzenia w Szczecinie 37 – osobowej orkietry pod auspicjami Towarzystwa Muzycznego. Tak też się stało, 29 stycznia 1948 powstało Robotnicze Towarzystwo Muzyczne (RTM) wraz z 34-osobową orkiestrą – zalążek dzisiejszej filharmonii.

Dziś, aby grać w Orkiestrze Symfonicznej Filharmonii w Szczecinie muzycy przechodzą kilkuetapową rekrutację, z przesłuchaniami włącznie. W owych pionierskich czasach jednak to jej ówczesny główny dyrygent – Felicjan Lasota oraz dyrektor naczelny RTMu Stanisław Czapelski, przemierzali Polskę w poszukiwaniu muzyków, mogących zasilić młody zespół. A tych brakowało w prawie wszystkich sekcjach instrumentalnych. Brakowało także instrumentów i niezbędnych do nich akcesoriów. Stroiki do fagotów czy obojów, muzycy musieli robić samodzielnie…z trzciny zbieranej nad Zalewem Szczecińskim. Najbardziej brakowało jednak profesjonalnej siedziby, bo trudno za taką uznać zwykłe kamieniczne mieszkanie przy obecnej ulicy Monte Cassino 6, gdzie mieściło się RTM. Ale muzycy nie zamierzali się poddawać. Swój pierwszy koncert Orkiestra symfoniczna RTMu zagrała 25 października 1948 roku i datę tę przyjmuje się dziś za dzień narodzin obecnej Orkiestry Symfonicznej Filharmonii w Szczecinie.

Pierwsze lata działalności Orkiestry RTMu to lata walki o przetrwanie. Muzycy z trudem mogli wywiązać się z zakontraktowanych przez Ministerstwo koncertów, brakowało sal do prób i występów. Prasa narzekała na niedostateczny poziom artystyczny zespołu, który wynikał wprost z braku odpowiednich warunków do pracy. Nuty Felicjan Lasota – główny dyrygent Orkiestry RTMu musiał przepisywać ręcznie, bo nie posiadano wystarczającej liczby kopii dla wszystkich muzyków. Ci ostatni borykali się z brakiem mieszkań, a uzyskiwane pensje zmuszały instrumentalistów do szukania dodatkowych zajęć, skutecznie odciągając ich od ćwiczeń i solidnych przygotowań do koncertów.

Największy kryzys przyszedł w sezonie artystyczny 1951/1952. Ministerstwo Kultury i Sztuki rozważało nawet całkowitą likwidację Orkiestry RTMu i zastąpienie jej Bydgoską Orkiestrą Polskiego Radia. Członkowie Orkiestry RTM otrzymali nawet 3-miesięczne wypowiedzenia, część muzyków od razu wyjechała ze Szczecina w obawie o niepewną przyszłość. Niewiele wówczas brakowało, aby marzenie o prawdziwie szczecińskim zespole symfonicznym legło w gruzach.

Ale to właśnie wtedy pojawił się na scenie tych dramatycznych zdarzeń dyrektor Janusz Cegiełła. Człowiek niezwykle obrotny, zaradny. Doskonały zarządca, posiadający niebywale cenną zdolność perswazji, W okresie zaledwie kilku miesięcy zdołał on całkowicie zapanować nad sytuacją. Wzbogacił uszczuplony skład orkiestry, sprowadzając kilku nowych muzyków oraz pozyskał dyrygenta Filharmonii Śląskiej Mariana Lewandowskiego na stanowisko kierownika artystycznego. W międzyczasie, w wyniku intensywnych zabiegów w Ministerstwie Kultury i Sztuki łącznie z interpelacją w Sejmie, likwidację orkiestry przeniesiono na IV kwartał 1952 roku. Najważniejsze jednak, że nigdy do niej w końcu nie doszło. Orkiestra żyła, rozwijała się, a w kryzysowym roku 1952 zdołała wykonać dla szczecinian łącznie 100 koncertów.

To musiało imponować dalekiej Warszawie i w końcu marzenie się ziściło. Decyzją Ministra Kultury i Sztuki z dnia 15 grudnia 1953 roku powołano Państwową Filharmonię w Szczecinie, a Rada Miasta oddała nowej instytucji swoją salę obrad (lewe skrzydło Urzędu Miejskiego). Robotnicze Towarzystwo Muzyczne przestało istnieć, stało się Filharmonią. Zaś Orkiestra Symfoniczna RTMu stała się Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii w Szczecinie. Tandem Cegiełła i Lewandowski zajęli zaś jako pierwsi dyrektorskie stanowiska.

I tak marzenie o szczecińskiej filharmonii się spełniło. Nie byłoby jej bez owych muzyków – entuzjastów, dyrygentów – pasjonatów i oddanych swej misji dyrektorów.
Więcej na temat: Historia Filharmonii