Olga Rozmus
  • honorowy muzyk solista
  • w orkiestrze od 1996 roku
Pierwszy raz

Kiedy byłam w brzuchu mamy (śmiech). W planach rodziców miałam być skrzypaczką, a to z powodu tradycji rodzinnej – mój dziadek grał na skrzypcach, był samoukiem. Moja mama w nagrodę za czerwony pasek na świadectwie dostała pianino i brała prywatne lekcje. Nauczyła się grać. Grała także, gdy była w ciąży. Od najmłodszych lat towarzyszyłam mamie w jej muzykowaniu i powtarzałam to, co ona gra. Pierwszy mój instrument to domowe pianino. Naukę gry w szkole muzycznej rozpoczęłam, mając 5 lat. Od razu zaczęłam od skrzypiec.

Mistrzowie

Nie mam jednego mistrza, w ciągu życia uzbierałam ich wielu, nowe pokolenia dostarczają nowych mistrzów. Na początku mojej edukacji muzycznej był to Dawid Ojstrach i Leonid Kogan. Spośród polskich skrzypków wymienię Bartka Nizioła, jest mistrzem, faktycznie zasługuje na to miano.

Przed koncertem

Zawsze staram się odpocząć przynajmniej 20 minut, w spokoju i w ciszy. W domu proszę, żeby się do mnie nie odzywano, nie zwracano się z niczym, muszę się przykryć, nikogo nie mogę widzieć ani słyszeć. Drzemka to najlepszy sposób na to, żeby głowa podczas koncertu była wolna od codziennych spraw i kłopotów. Nigdy też nie jem przed występem, głód zaczynam czuć pod koniec koncertu, piję zwykłą wodę, żeby mi gardło nie wyschło.